Byl maly problem z dostepem do internetu. W sobote pojechalismy dalej na zachod Great Ocean Road w strone port Cambell. Oczywiscie kangurow nie bylo ale za to wiecej misow Koala. Na poczatku drogi spotkalismy autostopowiczow z Francji:) Molda para przyjechali tutaj na rok zwiedzac i pracowac. Dziewczyna okazala sie miec polskie korzenie. Rodzice wyjechali z lodzi do paryza na poczatku 80 :) ale wstydzila sie mowic po Polsku mowila ze ma wstretny akcent:) Dzien uplynal nam na podziwianu 12 apostolow i podobnych widokow. Wieczorem udalismy sie na polnoc do Colac i tam spalismy na Campingu. Musze przyznac ze Campingi sa bardzo dobrze zorganizowane i nie drogie, ale cena zalezy od polozenia. To tyle:)