Ostatniego ranka decydujemy sie wstac wczesniej, zjesc sniadanie i pojechac na poczatek Paradise Valley. To podobno najpiekniejszy szlak w okolicach Lake Louise, wiec chemy dac mu szanse. Z uwagi na aktywnosc misiow, na szlak trzeba byc w minimum 4 osobowych grupach. Postanawiamy, ze poczekamy polgodziny na parkingu, bo moze akurat ktos sie pojawi. Mamy szczescie, 5 min po naszym przyjezdzie, pojawia sie ojciec z synem. Chca tez zrobic ta sama trase, wiec postanawiamy isc razem. Ojciec okazuje sie profesorem chemii z univerysytetu w Edmonton i zna dobrze promotora mojego znajomego z Helsinek☺ Trasa zajmuje nam 6 h i jest warta przejscia, chociaz nie znalezlismy zadnego misia…. Mamy chyba pecha, albo szczescie…