Z Okanagan Valley przenieslismy sie z powrotem do Whistler. Pogoda zapowiadala sie ladna i chcielismy spotkac misa, wiec decyzja padal na Whistler. Zreszta to najblizsze miejsce w okolicach Vancouver. Tym razem lokujemy sie w centrum. Jest o wiele mniej ludzi niz 4 tyg temu. Cenny tez zacznaja byc nizsze☺ Pierwszy dzien spedzamy na rowerach gorski. Tym razem zwykle gorale, a nie zjazdowki. W okolicach Whistler jest duzo tars rowerowych od prostych do bardzo trudnych. Warto zrobic Valley Trail (zwykla asfaltwa droga rowerowa- dal poczatkujacych), a poziej udac sie do Parku z trasami biegowymi w okolicach Lost Lake. Tam mozna poprobowac troche trudniejszych tras. Przez przypadek trafilismy na czarny i techniczny szlak☺ (dowedzialam sie dopier po:)) Nawet dalismy rade, chociaz nie zawsze udawalo sie do konca podjechac☺ Ostatni dzien w Whistler przeznaczylismy na Rainbow Trail. Trasa ma w calosci 16 km a roznica pozomow to 850 m. Na koncu trasy zanjduje sie jezioro Rainbow Lake, ktore okazuje sie zrodlem wody dla Whistler. I znowu nie spotkalismy misia.!!!! To byla ostatnia szansa. Zaczynam sie zastanawiac czy to moze chwyt marketingowy, zeby sprzedac dzwonwczki na misie. W sumie kazdy kogo spotkalismy na trasie ( przez 5 tyg) mial dzwoneczek, a my nigdy nie kupilismy i misa nie spotkalismy. Moze trzeba bedzie wrocic. Gdzies wyczytalam ze misie najlepiej spotkac miedzy majem a lipcem.